Hej, hej :) W ramach współpracy z firmą Carmex, jakiś czas temu dostałam do przetestowania sztyft do ust. Testowałam go podczas pobytu w górach, więc można by rzec, że w warunkach co najmniej ekstremalnych (biorąc pod uwagę, że podczas mojego pobytu temperatura wahała się w granicach 35 stopni, przez co miałam strasznie spierzchnięte usta) i wyrobiłam już sobie zdanie na jego temat. Tak więc przechodzę do recenzji
Carmex Lip Balm, SPF15 (Balsam do ust w sztyfcie)
Od producenta:
Carmex SPF 15 jako produkt w 2005 r. zdobył prestiżową nagrodę amerykańskich farmaceutów jako najlepsza pomadka ochronna.
Balsam sprawia ,że usta które do tej pory wyglądały źle odzyskują wspaniały wygląd. Daje natychmiastowy efekt ujędrnionych ust. Fantastycznie nawilża i odżywia. Daje delikatny satynowy połysk. Balsam Posiada filtr słoneczny SPF 15. Zalecany wszystkim osobom, których usta wystawione są na niekorzystne działanie czynników atmosferycznych (silne promienie słoneczne,wiatr).
Skład:
Petrolatum, Lanolin, Methoxycinnamate, Candelilla Cera, Benzophenone-3, Ozokerite, Cetyl Esters, Theobroma Cacoo Seed Butter, Cera Alba, Paraffin, Camphor, Menthol, Salicylic Acid, Aroma, Vanillin.
Ode mnie:
Za około 9zł dostajemy 4.25g produktu. Jest to dosyć dużo za tak małe opakowanie, ale całe szczęście nadrabia działaniem. Pamiętam jak w szkole podstawowej moja koleżanka ze szkolnej ławki miała ten balsam. Wtedy był mało dostępny, a ona dostała go od rodzina ze Stanów. Wielki hit, każda dziewczyna chciała się nim "wymazać" (w tym oczywiście ja:)). Z czasem stał się dostępny w sklepach. Ja zwróciłam na niego uwagę jakiś rok temu. Jednak cena 10 zł nie zachęciła mnie do jego kupna, chociaż czytałam o jego fajnym działaniu. Aż pewnego dnia nawiązałam współpracę z firmą Carmex i już za dwa dni otrzymałam paczuszkę z tym oto produktem. Od razu go rozpakowałam i wysmarowałam nim usta. Pierwsze wrażenie: o nie, brzydki zapach i to mrowienie - nie spodobał mi się. Ale okoliczności zmusiły mnie do zabrania go ze sobą w Tatry. A tam upał, słońce grzeje, wieje wiatr, a moje usta bardzo nie lubią takiej pogody. Tak więc zaczęłam go używać. A potem też mój tata oraz mama. Po dłuższym poznaniu minusy zmieniły się w plusy :) Mrowienie na ustach i orzeźwienie zaczęło mi się podobać. Fajnie nawilżał i na prawdę długo się trzymał (nie mam zwyczaju oblizywania ust, czy coś w tym rodzaju). Usta wróciły do porządku, a on nadal mieszka w mojej torebce. Raczej nie kupię ponownie bo usta smaruję tylko jak mam z nimi problem, a w miarę regularnie tylko w zimę, a mam na prawdę sporo różnych mazideł do ust. Może kiedyś skuszę się na Tisane, kto wie. Ale co do Carmex'u, mogę z całego serca polecić. Chociaż nie jest czymś bez czego nie mogę się obejść to, to jest dobry produkt. Jeżeli macie problem z pękającymi, spierzchniętymi ustami to on sobie z nimi bez problemu poradzi :)
Za około 9zł dostajemy 4.25g produktu. Jest to dosyć dużo za tak małe opakowanie, ale całe szczęście nadrabia działaniem. Pamiętam jak w szkole podstawowej moja koleżanka ze szkolnej ławki miała ten balsam. Wtedy był mało dostępny, a ona dostała go od rodzina ze Stanów. Wielki hit, każda dziewczyna chciała się nim "wymazać" (w tym oczywiście ja:)). Z czasem stał się dostępny w sklepach. Ja zwróciłam na niego uwagę jakiś rok temu. Jednak cena 10 zł nie zachęciła mnie do jego kupna, chociaż czytałam o jego fajnym działaniu. Aż pewnego dnia nawiązałam współpracę z firmą Carmex i już za dwa dni otrzymałam paczuszkę z tym oto produktem. Od razu go rozpakowałam i wysmarowałam nim usta. Pierwsze wrażenie: o nie, brzydki zapach i to mrowienie - nie spodobał mi się. Ale okoliczności zmusiły mnie do zabrania go ze sobą w Tatry. A tam upał, słońce grzeje, wieje wiatr, a moje usta bardzo nie lubią takiej pogody. Tak więc zaczęłam go używać. A potem też mój tata oraz mama. Po dłuższym poznaniu minusy zmieniły się w plusy :) Mrowienie na ustach i orzeźwienie zaczęło mi się podobać. Fajnie nawilżał i na prawdę długo się trzymał (nie mam zwyczaju oblizywania ust, czy coś w tym rodzaju). Usta wróciły do porządku, a on nadal mieszka w mojej torebce. Raczej nie kupię ponownie bo usta smaruję tylko jak mam z nimi problem, a w miarę regularnie tylko w zimę, a mam na prawdę sporo różnych mazideł do ust. Może kiedyś skuszę się na Tisane, kto wie. Ale co do Carmex'u, mogę z całego serca polecić. Chociaż nie jest czymś bez czego nie mogę się obejść to, to jest dobry produkt. Jeżeli macie problem z pękającymi, spierzchniętymi ustami to on sobie z nimi bez problemu poradzi :)
Miałyście Carmex? Pomógł, czy nie? :)
Aha, jeszcze jedno. To, że pomadkę dostałam w ramach współpracy nie wpływa na moją opinię :)
Buzi!!
Buzi!!
9 komentarze:
ja też używam tego typu produktów w sumie tylko w zimie. nie podoba mi się jego wygląd - ani to pomadka ani klej ;) no ale najważniejsze, że działa.
obserwuję. pozdrawiam:)
Nie wyobrażam sobie, żeby brakło go w mojej kosmetyczce! :)
Dużo czytałam o nim opinii, więc pewnie kiedyś się na niego skuszę, ale póki co ,też muszę wykończyć swoje zapasy mazideł w tym właśnie o takim działaniu jak carmex :)
Mój ukochany! <3
właśnie gdy moja koleżanka "szpanowała" nim w podstawówce na początku wszyscy myśleli, że smaruje ona usta klejem hehe :P
jakos wolę kremy, lubię minimalizm ;D
Też się ostatnio na kremy przerzuciłam! :)
Ostatnio dosyć głośno o tych balsamach do ust.
uwielbiam ten balsam do ust ;)
Prześlij komentarz
Bardzo mi miło, że zajrzeliście na mojego bloga. Jestem wdzięczna za każdy komentarz. Na pewno zawitam na blogu każdego z Was! :)