WIELKI (?) POWRÓT

Cześć. Na wstępie przepraszam bardzo za nieobecność. Nie ma co ukrywać, zawaliłam, ale mam coś na usprawiedliwienie. Trzy słowa: matura się zbliża. Czasami pytam siebie dlaczego doba trwa tylko 24h? Nie wyrabiam się ze wszystkim, więc za bloga jak na razie nawet się nie zabierałam. Nie będę składać obietnic, których nie spełnię, tak więc zaglądać tu będę tylko raz na jakiś czas.
Opowiem Wam zabawną (raczej nie dla mnie) historię. Wczoraj miałam "chwilkę" wolnego, więc postanowiłam zrobić pranie. Do pralki wrzuciłam swoje czarne ciuchy. Wszystko byłyby ok, gdybym podczas wyjmowania ubrań nie zauważyła, że jest tam moja ukochana biała (kiedyś, aktualnie szaro-czarna) bluzka. Chciałoby się rzec: Boże, gdzie rozum? No cóż..
Mam dzisiaj trochę czasu dla siebie, więc chyba napiszę posty na zapas (strasznie się stęskniłam za blogowaniem :)), żebyście miały co czytać!

A teraz pokażę Wam zdjęcie moich włosów, jakość słaba bo telefonem robione. Tak to jest jak nie chce się nawet sięgnąć ręką po ładowarkę do aparatu..

Wyjaśnienie: nie, nie mam niebieskich włosów, nie mam w nich drobinek, a włosy są umyte, wszystko wina beznadziejnego światła i aparatu.. wybaczcie!

P.S. Nawet nie zdążyła mnie dopaść jesienna depresja, dzisiaj rano zaskoczył mnie śnieg. Witam Cię (nie)serdecznie zimo.
P.S.2 Jakoś w tym tygodniu po oleju zostawionym na noc, umyciu Garnier fructis (tym bez silikonów, objętość i coś tam) i nałożeniu maski Biovax Latte były przepiękne. Mięsiste, lejące, gładkie i niesamowicie błyszczące. Tamtego dnia byłam z nich ogromnie dumna..